Dodaj do ulubionych GP Studio

Teksty

2018.06.11 - Łąki Pyzdrskie

Wyprawa planowana od początku wiosny. Pojechać na Łąki Pyzdrskie po ostatniego do mojej kolekcji polskiego storczyka, który w nazwie ma storczyk - storczyka błotnego (Orchis palustris Jacq.)

Wyprawę zacząłem od dojechania nocą z Gdańska do Poznania autobusem. Tu przesiadłem się na pociąg do Wrześni. Z Wrześni PKS-em dotarłem do Tłoczyny. Powrót był oczywiście do Wrześni, potem pociągiem do Gniezna (jako ciekawostkę powiem, że dzień wcześniej ta relacja Gniezno-Września została otwarta na nowo po wielu latach, jakby specjalnie dla mnie ;-). Z Gniezna dalej pociągiem do Gdańska. W sumie 23 godziny :-)

Gdy wysiadłem w Tłoczyźnie z autobusu uruchomiłem GPS i w drogę. Do głównego punktu miałem prawie 2 km w linii prostej. Poszedłem kawałek drogą a potem w łąkę. Trawy i kępy turzycowe sięgały mi do pasa, więc wkrótce spodnie miałem całe mokre. Nie to było jednak problem, gorzej by było, gdybym na tych kępach skręcił sobie nogę. Posuwałem się powoli do celu, omijając trzcinowiska. Zaczynałem mieć obawy czy w tym tempie wyrobie się na autobus powrotny i czy dotrę do tej części łąki, gdzie miał być interesujący storczyk. Po 40 minutach wypadłem na „drogę” którą utworzył przejeżdżający ciągnik. Do celu było jeszcze 700 m. A na horyzoncie trzcinowiska. Poszedłem wzdłuż śladu, który zostawił ciągnik. Po 350 m dostrzegłem storczyki: były przekwitnięte palczyki krwiste i cel wyprawy - pierwszy okaz

W tej populacje wiele zaczynało już przekwitać ale udało się znaleźć też świeże i ładne, jak ten

Pobawiłem się też z bliska

Na koniec, gdy już te ładniejsze okazy sfotografowałem, utrwaliłem świbkę morską (Triglochin maritima)

Łąki Pyzdrskie są łąkami słonymi, stąd obecność roślin, które taką glebę lubią.
Gdy przeszedłem kolejne 250 m ślad się skończył na skoszonej części łąki. Próbowałem przebić się do celu, ale znów na drodze stanęły mi trzcinowiska. Na szczęście po drodze zauważyłem mnóstwo storczyków błotnych i wziąłem się do pracy.

Spotkałem też w dobrej kondycji palczyka krwistego (Dactylorhiza incarnata (L.) Soó)

a gdy się ustawiłem do jednego ze storczyków błotnych nadleciała muchówka kuliboda (Sphaerophoria scripta)

Wybierałem ładniejsze okazy storczyka,

ale ciągle myślałem, żeby nie spóźnić się na PKS. Pstryknąłem ostatniego

i ruszyłem w drogę powrotną. Po drodze na horyzoncie po raz kolejny przeleciały żurawie

Jak zwykle zmęczony ale szczęśliwy wróciłem do domu a potem przez kilka dni segregowałem i obrabiałem zdjęcia.

© Sławomir Maizner