Dodaj do ulubionych GP Studio

Teksty

2018.03.26 - Wyprawa komórkowa

Zastanawia się może Czytelnik -  Dlaczego taki tytuł wyprawy?  
Bo komórka, była na niej głównym aktorem.
Ale po kolei. Spod szpitala wyjechałem autobusem 283 o godz. 9:43, lecz tym razem nie jechałem na ostatni przystanek w Niedźwiedniku, lecz wysiadłem chwilę wcześniej w Leśnej Górze o godz. 10:07 (czarny ślad)

Gdy autobus odjechał zacząłem przygotowywać się do marszu, sięgnąłem po komórkę i ..... o zgrozo nie ma jej w kieszeni. Szybko sprawdzam, czy nie wrzuciłem do plecaka, nie ma. Musiała wysunąć się z kieszeni, jak siedziałem w autobusie. Co teraz? Czy ją odzyskam? Ale jak? Co robić? Po głowie kłębiło się całe mnóstwo pytań. Szybko postanowiłem, że spróbuję złapać autobus jak będzie wracać z Niedźwiednika. Wiedziałem jednak, że do Leśnej Góry już nie zajedzie w tę stronę. Ruszyłem więc pośpiesznie, by dotrzeć do przystanku poniżej (czerwony ślad). Gdy dotarłem na przystanek „Potokowa” okazała się, że autobus będzie za 3 minuty (zielony ślad). Gdy podjechał podszedłem do kierowcy i zapytałem, czy ktoś nie znalazł telefonu w autobusie. Padła odpowiedź - Nie. Poszedłem więc szybko na koniec autobusu, tam gdzie siedziałem. Pytam siedzące panie czy nie znalazły i znów odpowiedź, że - Nie. Już mam wysiadać zrezygnowany, gdy jedna z pań, siedząca pod oknem, woła, że jest :-) Był między siedzeniem a ścianą. Wysiadłem i jeszcze roztrzęsiony, ale wdzięczny Aniołowi Stróżowi, wróciłem na końcowy przystanek w Leśnej Górze (czerwony ślad). Dotarłem tam o 10:30. Przez gapiostwo straciłem 23 minuty i najadłem się strachu, że już straciłem komórkę.

Tak byłem przejęty tym, co się zdarzyło, że pierwsze zdjęcie zrobiłem dopiero za kolejne 25 minut marszu (cyjanowy ślad) (Z01).

Ale jest też drugi powód, by dać taki tytuł. Pogoda była kapiąca i nie zachęcała do wyjmowania prawdziwego aparatu, więc większość zdjęć robiłem komórką.
Kilka minut po 11 dotarłem do Wąwozu Huzarów (Z02)

Za chwilę dotarłem do miejsca, gdzie ostatnio robiłem zdjęcie zamarzniętego oczka wodnego, jak widać zima nie poddaje się (Z03)

Wróciłem do mojej trasy drugą stroną Wąwozu Huzarów (Z04)

i tu ujrzałem drugą tablicę informacyjną (Z05)

i kawałek dalej dostałem czerwonym po oczach ;-) (Z06)

Czasami nadkładałem odrobinę drogi, by nie iść tą samą drogą (karmazynowy ślad) i by zobaczyć piękne nowe widoki (Z07)

czy hubową kłodę (Z08)

albo pniarka obrzeżonego (Fomitopsis pinicola) (Z09)

Niedaleko miejsca, gdzie ostatnio odpoczywałem, zauważyłem wrośniaka strefowanego (Trametes ochracea) (Z10)

Długo potem nic ciekawego nie zauważyłem, aż doszedłem do Doliny Radości, gdzie w oczy wpadł mi kleszcz (Z11)

a gdy minąłem Rybakówkę, to w zaroślach przy Potoku Oliwskim zauważyłem to (Z12)

chyba czyreń śliwowy (Phellinus pomaceus). Lokalizacja tego grzyba sprawiła, że pierwszy raz wyciągnąłem aparat i rozstawiłem statyw ;-) Próbowałem podejść bliżej do Potoku ale ziemia była bardzo mokra, więc zrobiłem zdjęcie z góry (Z13)

Na jednym ze wzgórz był ciekawy kamień (Z14)

Zszedłem potem 20 metrów w dół do drogi a przy niej dojrzałem niszczycę anyżkową (Gloeophyllum odoratum)

U początku Doliny Radości stoi wiata (Z16)

gdzie w końcu sobie odpocząłem

Gdy już myślałem, że nic nie znajdę, wszedłem na chwilę w las przy drodze i znalazłem gałązki obrośnięte porostem złotorostem ściennym (Xanthoria parietina). Wziąłem je do ręki i znalazłem mały pieniek, na którym zrobiłem sobie studio ;-) (Z17)

Jedno ze zdjęć studyjnych :-)

Gdy już szedłem przez Oliwę zobaczyłem kawiarnię „Kotka Cafe”

Zdecydowałem się wstąpić na ciacho, ale gdy stanąłem przed drzwiami doznałem rozczarowania

O 15:30 dotarłem na przystanek, a do domu wróciłem o 16. Nie był to najlepszy wypad, ale kilka grzybów znalazłem :-) Myślałem, że znajdę ślady Wiosny, ale w lesie Zima nieźle się trzyma, tylko komary pokazują, że już się kończy

 
 
 
© Sławomir Maizner